Nigdy nie jest za późno na naukę. A każda wolna chwila jest dobra, żeby poświęcić ją na poznawanie nowych rzeczy. Od czego warto zacząć? Na dobrą sprawę nie musimy ruszać się sprzed ekranu naszego komputera. W internecie znajdziemy bowiem tysiące miejsc, gdzie wiedza leży na wyciągnięcie ręki: darmowe kursy, bezpłatne szkolenia, ebooki do pobrania i wiele innych. Oto kilka, moim zdaniem, najciekawszych i najbardziej wartościowych.
Coursera (po angielsku)
Założona w 2012 roku przez dwóch profesorów uniwersytetu Stanford Coursera to jedno z najbardziej wypełnionych wiedzą miejsc w internecie. Co najlepsze – dostęp do tego wszystkiego jest zupełnie bezpłatny. Zgadza się, ze wszystkich materiałów na Coursera możemy korzystać bezpłatnie. Z platformą współpracuje bowiem łącznie 149 uniwersytetów, które łącznie dostarczyły ponad 2 tys. różnego rodzaju kursów z ponad 180 specjalizacji. Część z nich dotyczy zarządzania, marketingu, języków, a inne programowania, analizy danych, fizyki i inżynierii. Możliwości są ogromne.
Tutaj od razu trzeba podkreślić, że o ile same materiały dotyczące kursów są oferowane bezpłatnie, to same kursy są prowadzone już odpłatnie (w większości przypadków możemy wziąć udział w 7-dniowym okresie próbnym). Jak to zrobić, aby otrzymać dostęp do materiałów? Spójrzcie na obrazki. Mam nadzieję, że wyjaśniłem to dostatecznie szczegółowo. A tak tłumaczą cały proces sami twórcy Coursery:
Ten kurs jest oferowany z darmowym 7-dniowym pełnym dostępem przez okres próbny, co pozwala zobaczyć wszystko, co płatna subskrypcja obejmuje za darmo przez 7 dni. Możesz go anulować w dowolnym momencie. Możesz także audytować wykłady wideo i niektóre zadania za darmo bez subskrybowania lub rozpoczynania bezpłatnego okresu próbnego. Jeśli chcesz ukończyć kurs i zdobyć certyfikat kursu, przesyłając zadania na ocenę, możesz to zrobić, subskrybując kurs. Możesz również ubiegać się o pomoc finansową, jeśli nie stać cię na opłatę za kurs.
Jeżeli macie jakieś pytania dotyczące obsługi Coursera, śmiało piszcie w komentarzach. Platforma posiada również własną aplikację mobilną, dzięki czemu nasze kursy i szkolenia możemy mieć zawsze pod ręką.
Udemy (po angielsku, niektóre po polsku)
Udemy to tak naprawdę wielki sklep z kursami wideo z naprawdę różnych dziedzin – od grania na gitarze, przez odchudzanie, a na programowaniu i technologiach (tego tutaj najwięcej) skończywszy. Ich twórcy często są profesjonalistami i specjalistami w swoich dziedzinach. Nierzadko jednak nie mają zbyt wiele wspólnego ze szkoleniami.
Warto na to zwracać uwagę, bo w zdecydowanej większości filmy są nagrywane w języku angielskim, a napisy (również angielskie) generowane do nich automatycznie. Zatem jeżeli mamy autora z Indii, który mówi po angielsku z bardzo mocnym akcentem, generator napisów często błędnie rozpoznaje jego słowa. To samo dotyczy autorów, którzy mówią szybko i niechlujnie.
Na szczęście każdy kurs przed zakupem na Udemy możemy sprawdzić, odtwarzając kilka przykładowych odcinków. To wystarczająco, żeby przekonać się, czy dany materiał będzie dla nas przydatny, a forma odpowiednia. Kursy są też szczegółowo opisywane na stronach sklepu. Przed zakupem dowiadujemy się, jakie są wymagania wstępne, ile trwają filmy, co dodatkowo oferuje autor (testy, materiały dodatkowe, kody źródłowe?).
UWAGA! Jeżeli pierwszy raz wejdziecie na Udemy, mogą Was zaskoczyć ceny kursów. Poza promocją szkolenia są wyceniane na kilkaset złotych. Za te najbardziej wartościowe trzeba zapłacić teoretycznie nawet ok. 600 zł. NIE RÓBCIE TEGO!
Na Udemy regularnie pojawiają się promocje i rabaty, które zbijają cenę do symbolicznych 25 lub 37 złotych (czy tez podobnych kwot). Wówczas zdecydowanie warto wybrać się tutaj na zakupy.
A na tym nie koniec! Polecam Wam regularnie zaglądać na stronę Real.Discount, gdzie zamieszczane są kupony rabatowe, dające całkowicie bezpłatny dostęp do wybranych kursów. Często są to naprawdę solidne szkolenia, za które normalnie trzeba zapłacić dużo więcej. Warto zatem zaglądać tutaj regularnie lub po prostu obserwować fanpage Real Discount na Facebooku czy też zapisać się do newslettera. W końcu nic tak dobrze nie smakuje, jak upolowanie darmowego kursu, z którego wyciągniemy naprawdę, naprawdę dużo wartościowej wiedzy.
Duolingo (po polsku, ale…)
Duolingo to idealne miejsce dla wszystkich, którzy chcą się uczyć nowych języków. Nie ma znaczenia, czy chcemy poprawić nasz angielski czy też może nauczyć się kilku zwrotów po hiszpańsku, Duolingo nam w tym pomoże!
Jeżeli uczymy się angielskiego, serwis jest przetłumaczony na język polski, a więc założenie konta i rozpoczęcie darmowego kursu nie powinno być trudne. W przypadku innych języków, niezbędna jest już znajomość angielskiego, co warto mieć na uwadze.
Nauka opiera się na ćwiczeniach z czytania, słuchania oraz mówienia (tu oczywiście będziemy potrzebowali mikrofonu). Wpleciono w to bardzo dużo elementów grywalizacji, a więc całość mocno przypomina zabawę. W ten sposób platforma motywuje nas do nauki. Zdobywamy różne osiągnięcia, jesteśmy nagradzani za regularne wykonywanie ćwiczeń każdego dnia. Możemy też rywalizować ze znajomymi z Facebooka. Za sumienną naukę otrzymujemy lingoty, które pozwalają nam np. wziąć jeden dzień przerwy od nauki bez resetowania licznika, albo wykonywać ćwiczenia na czas.
Serwis jest całkowicie bezpłatny i utrzymuje się z wyświetlania reklam. Niemniej twórcy oferują opcję Duolingo Plus (10 dolarów, a więc ok. 40 zł, za miesiąc), w ramach której otrzymujemy możliwość pobierania ćwiczeń na telefon i wykonywania ich bez dostępu do internetu. Plus wyłącza też oczywiście reklamy.
Duolingo to naprawdę fajna zabawa połączona z nauką, ale co najważniejsze – efektywne rozwiązanie. Twórcy serwisu chwalą się badaniami, które udowadniają jego skuteczność. Warto to mieć na uwadze.
OpenBooks.com (głównie po angielsku, choć bywają wyjątki)
A teraz coś dla moli książkowych. Openbooks.com to serwis założony przez Polaków. Za projektem stoi m.in. Michał Kiciński, założyciel CD Projekt (to ci od Wiedźmina) i sklepu z grami GOG.com.
Model biznesowy OpenBooks opiera się na tym, że użytkownik płaci za udostępniane tutaj książki (ebooki) tyle, ile chce. Jeżeli nie czuje takiej potrzeby, może pobrać wybraną publikację nawet i za darmo. Twórcy kuszą autorów bardzo atrakcyjnymi warunkami, pobierając jedynie 30 proc. do przychodu ze sprzedaży książki. Całość jest zupełnie otwarta – autor zachowuje prawa autorskie, a czytelnik może bez przeszkód dzielić się książką z innymi (nie ma żadnych zabezpieczeń DRM).
Przejdźmy jednak do konkretów. Na OpenBooks znajdziemy kilkaset książek z różnych kategorii. Nie brakuje też wartościowych artykułów i notek blogowych, które publikują tutaj autorzy ebooków. Z pewnością znajdziecie tutaj coś dla siebie, a jeżeli uznacie, że jest wartościowe, inspirujące i cenne – zachęcam, żebyście dali o tym znać autorowi. Najlepiej symboliczną wpłatą na jego konto.
Dajmy twórcom znać, że takie projekty mają sens – może wówczas będzie ich w sieci więcej.
Codecademy (po angielsku)
Na sam koniec platforma, która pozwala uczyć się programowania. To obecnie bardzo gorący temat. W mediach co i rusz mówi się o tym, jak to developerzy mają dobrze. Mnóstwo osób zastanawia się zatem, jak uczyć się programowania? Gdzie najlepiej to robić? Od czego zacząć?
Cóż…
Żeby nauczyć się programować trzeba programować (eureka!) i Codecademy jest właśnie takim miejscem, gdzie sobie będziemy mogli to robić w bardzo sprzyjających warunkach. Z serwisu skorzystało już 45 mln osób, co chyba dostatecznie potwierdza jego wartość.
Znajdziemy tutaj w sumie kilkadziesiąt darmowych kursów, m.in. HTML, CSS, JavaScript, ReactJS, Sass, Ruby on Rails, Node-SQLite czy AngularJS. Wszystkie one polegają na wykonywaniu konkretnych ćwiczeń i oglądaniu ich efektów. Jest to zatem nic innego, jak nauka przez praktykę – najlepszy możliwy sposób na wejście do świata kodowania.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby za Codecademy zapłacić. Mamy tutaj opcję Pro wycenioną na niespełna 20 dolarów miesięcznie. W jej ramach otrzymujemy dostęp do pomocy technicznej, quizów po każdym zadaniu, a także specjalnego modułu z programistycznymi wyzwaniami, który pozwala szlifować swoje umiejętności. Jest też opcja Intensive, gdzie w nauce programowania pomagają nam prawdziwi szkoleniowcy, a całość przypomina prawdziwy kurs (czy wręcz bootcamp) – z tym że prowadzony przez internet. To już jednak znacznie droższy wydatek rzędu kilkuset dolarów.
Wiedza jest bliżej niż myślisz, ale korzystaj z niej!
Powszechny dostęp do internetu sprawił, że mamy dostęp do nieograniczonych zasobów wiedzy. I to jest właściwie największy problem. Nie potrafimy bowiem z nich korzystać. Szkoła nie uczy dzieci, jak wyszukiwać informacje. Nie jesteśmy też uczeni, jak je selekcjonować – co jest kluczową umiejętnością w obliczu tony śmieci, jakie każdego dnia zalewają nasze okna przeglądarek internetowych i ekrany smartfonów.
Zdobywanie wiedzy to jedna strona medalu. Druga, to jej praktyczne zastosowanie. Nie uczmy się „na zapas”. Najlepiej nabywać wiedzę, której potrzebujemy teraz i za chwilę ją zastosujemy w praktyce. Nie zaopatrujmy się też w setki darmowych kursów, zakładek, ebooków w nieskończoność. Zapisywanie ich na dysku komputera daje ułudne wrażenie, że zdobyliście jakąś wiedzę. Nasz mózg czuje, że dostał nagrodę, a my czujemy się, jakbyśmy rzeczywiście tą wiedzę zdobyli. Nic z tych rzeczy. Leży ona sobie ciągle na dysku komputera. Póki nie włożymy w naukę czasu i wysiłku, nic nam po tym.
Tak naprawdę nawet przeczytanie książki i ukończenie darmowego kursu nie daje nam tej wiedzy. Najważniejsze umiejętności to bowiem te, które stosujemy w praktyce, a…
…wiedza bez praktyki jest bezużyteczna.