Każdego dnia zdecydowana większość Twoich myśli jest bez znaczenia. Wpadają one bezwiednie do głowy i wodzą nas za nos niczym najsłodszy zapach pieczonego ciasta. A my się im poddajemy, idziemy w zamartwianie się. A gdyby tak postanowić wyjść ze swojej głowy? Jak przestać się martwić?
Co, jeśli mi się nie uda? Czy on mnie kocha? Szef na pewno nie jest ze mnie zadowolony. Jestem beznadziejny. On ma na pewno lepsze życie ode mnie. Nic nigdy nie osiągnąłem. Co oni sobie o mnie pomyślą. A jeśli kiedyś dostanę raka.
Brzmi znajomo? Większość ludzi nie przyznaje się do bezustannego katowania myślami na temat rzeczy, na które totalnie nie mamy wpływu. Absolutnym hitem jest tutaj zastanawianie się nad tym, co on/ona/oni sobie o mnie pomyślą. Ale to nie wszystko. Mnóstwo ludzi martwi się, czy dzieci bezpiecznie wrócą ze szkoły. Inni zamartwiają się, czy samolot, którym rodzice lecą na wakacje nie spadnie. A jak lecą na wakacje do Egiptu, to czy nie padną ofiarą jakiegoś zamachu. Wszystko jedno. Negatywne myśli i zamartwianie się dominują naszą codzienność.
Ale czemu się dziwić, skoro zdecydowana większość informacji, którymi jesteśmy torpedowani każdego dnia ma właśnie taki wydźwięk. Tu zamachy, tam porwania, a jeszcze gdzieś indziej strzelaniny. Media budują obraz świata, który jest bardzo nieprzyjaznym miejscem do życia. Oglądając to wszystko łatwo dojść do wniosku, że ludzie są źli, a cywilizacja zmierza samozagłady. Sam tak miałem.
Jak przestać się martwić? Michel de Montaigne, XVI-wieczny filozof francuski powiedział kiedyś:
Moje życie było pełne okropnych nieszczęść, z których większość nigdy się nie wydarzyła.
Jakieś 95 proc. myśli w naszej głowie jest bezużyteczna. Tu docieramy do podstawowego pytania – kto o tym decyduje? Czy ktoś wkłada te myśli do naszej głowy? Zabrania myśleć inaczej? Co praktycznego wynika z każdej z nich? Jakie jest zastosowanie dla każdej jednej z Twoich myśli?
Ty decydujesz, czy znowu obudzisz się, przeciągniesz palcem po ekranie smartfona czytając o kolejnych katastrofach, a następnie zaczniesz się zamartwiać „co by było gdyby…”. Czy może odpuścisz sobie i po prostu wykorzystasz tą całą energię do rozwiązywania problemów i nauczenia się czegoś nowego. Do zrozumienia pewnych spraw. Do zrobienia czegoś fajnego dla siebie.
Jak przestać się martwić? To nie takie proste…
Wiem, to cholernie trudne, ale przecież nie musisz od razu wywracać wszystkiego do góry nogami. Zacznij od łapania się na tym, czym jest dla Ciebie każda myśl. Niech wejdzie Ci to w nawyk. Rezygnuj z bezużytecznych zmartwień i świadomie wybieraj coś innego.
Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nasze myśli nie znajdują się tu i teraz. Siedząc w kolejce do lekarza nie rozmawiamy z innymi ludźmi tylko myślimy o tym, czy ten oddany wczoraj projekt spodoba się naszemu szefowi. Będą na kolacji z żoną, zastanawiamy się czy Barcelona wygra dziś mecz. To prozaiczne przykłady, ale dobitnie pokazują, że nie potrafimy być ze swoimi myślami tu i teraz. Idziemy w zamartwianie się.
Kiedy ostatni raz się obudziłeś i pomyślałeś o słońcu, albo o kroplach deszczu na szybie? Kiedy poczułeś zapach porannej kawy i pomyślałeś o tym, jaki jest wspaniały? Kiedy pomyślałeś o tym, że kobieta, obok której się budzisz od kilku lat ma nieziemski uśmiech?
W tej całej pogoni za czymś niezdefiniowanym zatracamy bardzo ważną umiejętność – uważność. Przestajemy czuć. Jak gładki jest ekran naszego telefonu? Jak zaokrąglone są brzuszki liter w tej książce, którą czytamy? I najważniejsze – czy ta myśl, która właśnie jest w mojej głowie, może mi się do czegokolwiek przydać? Co z nią mogę zrobić?
Wyjdź ze swojej głowy. Myśl o czymś praktycznym, a jeżeli nic Ci aktualnie nie przychodzi do głowy, nie myśl w ogóle (serio!). Czasami to lepsze niż namiętne zamartwianie się sprawami, na które totalnie nie mamy wpływu.