Za nami 1200 km, 17 pociągów, 58 km pieszo, 12 miejscowości, 6 dni – to bilans naszej tygodniowej wycieczki pociągami po Czechach. Wszystko w ramach jednego biletu na Ceske Drahy. Ile to kosztuje, jak się tego używa? Z czym to się je?
Promocja Ceske Drahy – tańsze bilety dla każdego
Na promocje trafiliśmy przypadkiem, a właściwie Tomek trafił na jego ulubionej stronie z promocjami z całej sieci. Bilet tygodniowy na wszystkie pociągi Ceskych Drahów (tzw. jizdenka) – czeski odpowiednik PKP – można było kupić za 130 zł. Do wyboru był również bilet 2 tygodniowy za 260 zł na osobę. Z promocji mógł skorzystać każdy. Pomyślałam wow, bierzemy!
Kupując bilet trzeba było określić dzień początkowy jego obowiązywania. Od tego dnia ważny był na 7 lub 14 dni – w zależności od wybranej przez nas opcji. Co ważne, bilet obowiązuje jedynie w lipcu i sierpniu. Wystarczy go wydrukować lub zawsze mieć przy sobie kod QR z biletu w telefonie. Jako, że nigdy nie wiadomo kiedy telefon się rozładuje lub nie zadziała, jestem zwolenniczką drukowania takich rzeczy.
Muj Vlak – czyli niezawodna aplikacja do wyszukiwania połączeń
Jak łatwo i szybko zaplanować podróż Ceskymy Drahami? Wystarczy ściągnąć aplikację Muj Vlak. Jest naprawdę niezwykle prosta i intuicyjna. Możemy używać jej w języku angielskim. Wpisujemy dwie miejscowości i dostajemy możliwe opcje połączeń oraz ewentualnych przesiadek.
Co więcej, aplikacja pokazuje również w czasie rzeczywistym, czy pociąg ma opóźnienie lub nawet czy przyjedzie wcześniej.
Czasami szybciej dowiemy się o zmianie godziny przyjazdu z aplikacji niż z tablic na dworcu kolejowym. Dzięki temu, zawsze wiemy czy spóźnimy się na pociąg, czy warto się spieszyć, lub czy może zdążymy na taki, który przyjedzie z opóźnieniem. Fenomenalna sprawa.
Część połączeń Ceskych Drahów realizowana jest tylko w weekendy. Zazwyczaj są to połaczenia do turystycznych miejsc takich jak miasteczka ze znanymi zamkami. Ja niestety popełniłam błąd i planując naszą trasę sprawdzałam dostępność połączeń w weekendy i nie przyszło mi do głowy, że warto również sprawdzić w dzień tygodnia, założyłam, że prawdopodobnie będą po prostu jeździć częściej.
I tak oto gdy chcieliśmy w tygodniu dostać się z Mikulova do Lednic spotkała nas niespodzianka, bo okazało się, że nie ma takiego połączenia. Na szczęście na danej trasie jeździły również autobusy, więc dostaliśmy się tam bez problemu, a naprawdę było warto! Tamtejszy pałac i otaczające go zielone tereny zapierały dech w piersi.
Płatne miejscówki – na co zwracać uwagę
Mając bilet tygodniowy na Ceske Drahy, tzw. Izdenkę, możecie podróżować wszystkimi pociągami jakie znajdziecie w aplikacji Muj Vlak. Należy pamiętać tylko o jednej rzeczy, że pociągi, których numer zaczyna się od SC, są pociągami pendolino i należy dodatkowo wykupić na nie miejscówki.
Na szczęście takich pociągów jest raczej mało i zawsze można znaleźć alternatywę. My wybraliśmy pendolino tylko raz, na trasie z Bohumina do Olomuca. Za miejscówkę na osobę zapłaciliśmy około 6 zł. W pociągu dostaliśmy darmową butelkę wody, więc nie było tak źle 😉
Imponująca siatka połączeń Ceskych Drahów
Muszę przyznać, że siatka połączeń Ceskych Drahów jest naprawdę zaskakująca. Dociera on do naprawdę małych mieścinek, z których pewnie już dawno zrezygnowałoby PKP.
Co więcej, wiele małych stacji kolejowych pełni funkcję stacji przesiadkowych. Ich obsługa doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Zatem, jeśli musimy się na takiej małej stacyjce przesiąść, a nasz pociąg ma opóźnienie, nie ma co się martwić, bo drugi pociąg zawsze będzie na nas czekał.
Tylko raz zdarzyło nam się, że musieliśmy kupić bilet na pociąg innego przewoźnika. Było to z miejscowości Ceske Budziejowice do Czeskiego Krumlowa (po prostu nic innego tam nie kursowało – tylko prywatny przewoźnik). Na szczęście w drodze powrotnej, jadąc z Czeskiego Krumlowa do Pragi, mogliśmy już skorzystać z oferty Ceskych Drahów.
A w okienku miło i przyjemnie!
Musze przyznać, że bardzo miło zaskoczyła mnie obsługa Ceskych Drahów. Panie w okienkach na dworcach nie tylko chętnie pomagają rozwikłać wszelkie pytania i wątpliwości, ale nawet drukują rozkłady jazdy innych (prywatnych) przewoźników, by ułatwić nam planowanie podróży. To naprawdę miła odmiana po niektórych doświadczeniach z kasami PKP…
Nie mieliśmy też problemów z porozumieniem się – płynny angielski jest tutaj na porządku dziennym, co również miło nas zaskoczyło. Zresztą tego obawialiśmy się najmniej, w końcu czeski i polski są do siebie bardzo podobne, o czym przekonywaliśmy się niejednokrotnie podczas pokracznych rozmów ze współpasażerami.
Jak wyglądała nasza trasa?
Podróż zaczęliśmy w Bydgoszczy, skąd nocnym pociągiem udaliśmy się do Bohumina – stacji położonej zaraz za czeską granica. I tak rozpoczęliśmy naszą przygodę. Cała podróż (w uproszczeniu) wyglądała następująco:
Dzień 1: Bohumin – Kromieryż – Olomuc
Dzień 2: Olomuc – Brno – Velke Pavlovice – Boretice – Vrbice – Brno
Dzień 3: Brno – Breclav – Mikulov – Lednice – Brno
Dzień 4: Brno – Ceske Budziejowice – Cesky Krumlov
Dzień 5: Cesky Krumlov – Praga
Dzień 6 – Praga – Bydgoszcz
A więc czy było warto?
Czy warto było? Jasne, że tak! Czechy są naprawdę piękne. Najbardziej zauroczyły mnie Morawy, które z całego serca polecam. Tamtejsze winiarnie i otaczające je pola winorośli sprawiają, że łatwo poczuć się tutaj jak w jakimś śródziemnomorskim kraju. Praga bywa tłoczna (a nawet bardzo tłoczna), ale niektóre alejki oczarowują i nie brak w nich ducha uwielbianego przeze mnie Street Artu. Na pewno wkrótce pojawi się więcej zdjęć z naszej podróży. Jeśli chodzi o samą podróż pociągami Ceske Drahy, na plus zaliczyłabym fajną przygodę, dużo ruchu, wiele pięknych widoków z okien pociągu i to, że nigdy nie wiesz kogo możesz poznać i co może Cię spotkać.
W jednym z pociągów spotkaliśmy w przedziale bardzo miłego młodego Czecha, który jak tylko dowiedział się, że jesteśmy z Polski, ucieszył się niezmiernie, zaczął grzebać w torbie i wyjął litrową butelkę przeźroczystego płynu bez etykiety mówiąc: Wy z Polski? To na pewno chcecie się napić wódki! Był bardzo zaskoczony i rozczarowany gdy odmówiliśmy. Dodam, że był okropny upał, pociąg był bez klimatyzacji i była godzina 12 w południe, ale chyba bardziej zaskakujące było to jak postrzegają nas nasi sąsiedzi 😉
Oczywiście są też pewne minusy, bo czy koniec końców finansowo bardziej opłacała się podróż pociągami niż samochodem, tego pewna nie jestem. Do tego na pewno autem zaoszczędzilibyśmy czas i pewnie zwiedzili więcej miejsc. Ale czyż nie takie wypady pamięta się najbardziej? Nie zawsze wszystko musi być wygodne i świetnie zaplanowane. Wróciliśmy co prawda z potrzebą odpoczynku po urlopie, ale za to z naprawdę świetnymi wspomnieniami (i kondycją) 🙂