Kto z Was nie słyszał nigdy od rodziców, że powinien się dobrze uczyć, żeby w przyszłości być kimś (mieć łatwiej, odnieść sukces itp.)? Założę się, że oni też to słyszeli od swoich rodziców. A tymczasem okazuje się, że jeśli chodzi o system edukacji, to udało się nam spieprzyć sprawę po całości.
Nie ma znaczenia, czy to Polska, Niemcy czy USA – system edukacji w obecnej formie zabija w nas to, co najważniejsze, a więc kreatywność i zdolność tworzenia nowych rzeczy. Kolejne autorytety dostarczają dowody potwierdzające tę tezę. Wśród nich znajduje się też NASA.
Agencja zleciła opracowanie wysoko wyspecjalizowanego testu, który pozwalałby na skuteczny pomiar potencjału twórczego naukowców i inżynierów rakietowych. Efekty był bardzo zadowalające, na tyle, że autorzy testu dr George Land oraz Beth Jarman zdecydowali się wykorzystać go, aby lepiej zrozumieć prawdziwe źródło kreatywności. Czy jest to cecha wrodzona? A może wynika z naszych doświadczeń w dzieciństwie? A może wpływa na nią coś jeszcze innego?
Badanie przeprowadzono na 1,6 tys. 4-5-letnich dzieci. Poddano je właśnie opisywanemu wyżej testowi, który miał zmierzyć zdolności do wyszukiwania nowych rozwiązań, innowacji oraz kreatywności. Wyniki były zdumiewające! Aż 98 proc. z badanych maluchów zostało sklasyfikowanych jako geniusze. Pięć lat później badanie powtórzono. Odsetek geniuszy w tej grupie spadł do 30 proc. Po kolejnych pięciu latach było to już 12 proc.
Co ciekawe, badanie przeprowadzono również na ponad 280 tys. dorosłych (25+ lat, średnia wieku 31). Wynik? 2 proc.
Badanie było replikowane ponad milion razy, a więc śmiało można uznać je za wiarygodne. Wnioski są bardzo proste:
Szkoła okrada nas z kreatywności oraz innowacyjności
Land zwraca uwagę na dwa tryby pracy naszego mózgu (możemy też je określić jako paradygmaty): zbieżny i rozbieżny. Pierwszy z nich to szeroko pojęta kreatywność i innowacyjność – wynajdowanie nowych rozwiązań i możliwości. Paradygmat rozbieżny to natomiast wszelkie osądy, oceny, testy, krytyka oraz podejmowanie decyzji. Zbieżny system jest zatem swoistym akceleratorem, a rozbieżny to taki symboliczny hamulec.
Land tłumaczy, że w trakcie swojej edukacji dzieci są zmuszane do używania obu paradygmatów. Z jednej strony mamy możliwość prezentowania swoich pomysłów, idei, nowych rozwiązań. Z drugiej często są natychmiast tłumione. W rezultacie neurony w mózgu biją się ze sobą i wzajemnie unicestwiają, ograniczając nasz potencjał.
Kto z Was kojarzy te zwroty?
- To nie jest prawidłowa odpowiedź
- Nie takie było pytanie
- Autor wcale nie miał tego na myśli
- Tego nie ma w arkuszu odpowiedzi
I tak dalej – mógłbym wymieniać w nieskończoność. Doświadczałem tego na własnej skórze. Zresztą wystarczy przytoczyć kilka przykładów. Matura z języka polskiego jest pisana „pod klucz” – uczeń nie ma pełnej swobody i porusza się w odgórnie narzuconych ramach (a przypominam, że mówimy tutaj o wypracowaniu – chyba najmocniej stawiającym na kreatywności akcie twórczym w szkole, jeśli chodzi o pisanie). Wcześniej wcale nie jest lepiej – uczniów przygotowuje się do egzaminów końcowych, a więc uczy, jak poprawnie, a nie jak kreatywnie i twórczo odpowiadać na pytania.
Pamiętam, jak pierwsze lata podstawówki były dla mnie szokiem, a wręcz stymulowały uczucie buntu połączonego z bezradnością. Trudno było się pogodzić, że po beztroskich, pełnych kreatywności latach w przedszkolu teraz muszę funkcjonować wg odgórnie określonego schematu.
Co prawda kreatywności nie da się zabić, ale jest ona skutecznie tłumiona w każdym dziecku, a rezultaty tego potwierdza powyższe badanie.
Jak możemy odzyskać swoją kreatywność?
Najprostszym rozwiązaniem jest odnalezienie w sobie tego pięciolatka. Land sugeruje, żebyśmy odstawili na bok osądy i oceny, a skupiali się bardziej na zrozumieniu. Musimy przestać krytykować, a zamiast tego ćwiczyć koncentrację i skupienie. Pomocne mogą być w tym m.in. medytacja, joga lub po prostu wzmożona aktywność fizyczna. Przyśpiesza to procesy neurogenezy, a więc tworzenia nowych komórek w mózgu. Istotną rolę odgrywa też dieta. Wiele hormonów jest produkowanych poza mózgiem. Na przykład aż 90 proc. serotoniny ma swoje źródło w żołądku, a zaledwie 10 proc. w głowie.
Ważne jest też uświadomienie sobie, że każdy z nas patrzy na świat przez pryzmat pewnych filtrów wykształconych wskutek m.in. programowania społecznego. Mówiąc wprost – każdy z nas jest ignorantem. Widzimy świat przez maleńki otwór w murze, bo nasza percepcja zwyczajnie ignoruje szerszy obraz. Sztuką jest, by na nowo nauczyć się podważać to, co widzimy i słyszymy, a jednocześnie bez przerwy odkrywać i uczyć się otaczającej nas rzeczywistości.
Musimy być pełni pokory dla tego wszechoceanu wiedzy i zarazem ciekawości, która nas zachęci, by go przepłynąć.