notest notatki zapamiętywanie długopis

Jak zapamiętywać to, co przeczytaliśmy? Potrzeba systemu notowania

Bardzo dużo czytam – artykuły w internecie, ebooki na Kindle, książki papierowe (tych ostatnio najmniej). Bardzo skrupulatnie selekcjonuję to, co do mnie dociera. Przestałem widzieć wartość w większości newsów, szczególnie tych z portali i serwisów informacyjnych – odstawiłem je wszystkie. Skupiam się na bardziej rozbudowanych treściach – takich, po których widać, że autor spędził nad nimi przynajmniej kilka dni.

Nieodłącznym elementem ich przyswajania jest system notowania, za którym stoi pakiet dedykowanych narzędzi. Zapisuję najważniejsze fragmenty, które w jakiś sposób ze mną rezonują, a potem przerabiam je na notatki. W ten sposób zapamiętuję znacznie więcej, a pod ręką mam stale rosnącą bazę danych z pomysłami, ideami, poglądami i wszystkim tym, co uznaję za wartościowe.

Zbudowanie jakiegokolwiek systemu notowania jest konieczne, jeżeli chcemy cokolwiek wyciągać z tego, co przeczytamy. Nie dziwne, że wiele osób zadaje sobie pytanie „jak zapamiętywać to, co przeczytamy”. Tych treści jest bowiem po prostu za dużo. Każdego dnia torpedują nas nowe. W dodatku systemy rekomendacji działają tak skutecznie, że zanim się obejrzymy, z informacji o montowaniu filmów 360⁰ (tzw. sferycznych) przejdziemy do najefektowniejszych wywrotek na desce przy próbie wykonania ollie 360…

Sterta książek nie czyni mądrzejszym. Jak zapamiętywać to, co czytamy?
Sterta książek nie uczyni nas mądrzejszymi. Jak zapamiętywać to wszystko, co czytamy?

W jednym z raportów Google możemy przeczytać, że w ciągu kilku ostatnich lat wytworzono tyle informacji ile od początku naszej cywilizacji. Ten trend nie zwolni. Coraz więcej osób tworzy. Internet jest pod tym względem otwarty dla każdego. Ma to swoje dobre strony, bo każdy może podzielić się z innymi swoimi pomysłami, twórczością i analizami. Przebieg informacji jest płynniejszy. Łatwiej przyswajać nowe umiejętności i poszerzać horyzonty. Ma to wpływ na wiedzę kolektywną całego świata.

No i jest druga strona medalu – mniej optymistyczna. Każdy może napisać w sieci największą bzdurę, a jeżeli poda ją w odpowiedniej formie (najlepiej opatrzonej kilkoma specjalistycznymi zwrotami), to znajdzie się grono osób, które w nią uwierzy i poda dalej. Tak rodzą się nowe autorytety, za którymi stoją ludzie bez żadnych kompetencji i wiedzy. A ich przepustką do popularności są charyzma i kontrowersyjne tezy – najczęściej wymierzone w system, ogół społeczeństwa, wybitne postaci lub duże firmy (to zawsze się sprzedaje najlepiej).

W ten sposób weszliśmy na ścieżkę dewaluacji autorytetów. Pseudoeksperci podważają kompetencje prawdziwych ekspertów. Ci coraz częściej wpadają w objęcia wielkich biznesów, bo poza nimi są niedofinansowani i mają ograniczone pole rozwoju. Ludzie nie wiedzą komu wierzyć. Coraz częściej wykształcamy w sobie „bullshit radary”, które działają z różną skutecznością. Nic nie jest oczywiste, a wszystko wydaje się prawdopodobne.

Przy czym to ciągle dość optymistyczna wersja, zakładająca, że mamy w sobie dość pokory, by zaakceptować to, że możemy się mylić. Niestety ogrom ludzi jej nie ma, a za punkt honoru biorą narzucenie innym jedynej słusznej (bo swojej) wizji i światopoglądu. Ciągnące się przez setki tysięcy pikseli dyskusje w różnych zakątkach sieci, gdzie ludzie walczą o przekonanie innych do swoich racji coraz częściej przypominają cuchnące bajoro hejtu. I ciągle ich przybywa.

Jak zapamiętywać to, co przeczytaliśmy? Potrzeba systemu notowania 15

Odpłynąłem jednak trochę od tematu. Wróćmy do tego, jak się nie pogubić w tym całym gąszczu informacji. Jak robić notatki i w rezultacie jak zapamiętywać te najbardziej wartościowe rzeczy? Jak przyswajać bardziej efektywnie wiedzę?

Jak zapamiętywać? Stwórz własny system

Wszystko, co czytamy ulega stopniowemu zapomnieniu, jeżeli nic więcej z tym nie robimy. Przeprowadzono mnóstwo badań na ten temat. Jednym z bardziej znanych jest krzywa Ebbinghausa, która pokazuje, że następnego dnia pamiętamy mniej niż 50 proc. przyswojonego materiału. Co prawda Ebbinghaus badał zapamiętywanie bezsensownych informacji (sylab), zupełnie ignorując inne aspekty, jak chociażby ładunek emocjonalny towarzyszący temu, czego się uczymy. W rezultacie powstało wiele innych badań, a na ich podstawie tworzono inne krzywe zapominania. Wszystkie jednak mają jedną wspólną cechę – jeżeli czegoś nie powtarzamy, nasz mózg się szybko tego pozbywa.

Jak zapamiętywać to, co przeczytaliśmy? Potrzeba systemu notowania 17
Jeżeli nie powtarzamy przeczytanego materiału, zapominamy go w ciągu kilku dni. Czy to znaczy, że mamy czytać każdy rozdział książki po kilka razy? No nie. Wystarczą dobre notatki.

Nie wystarczy zatem, że przeczytamy wartościowy artykuł lub świetną książkę. Jeżeli nie wykorzystamy zgromadzonej w nich wiedzy w jakikolwiek sposób (chociażby zasilając nią swój system notatek) to jest to wiedza bezużyteczna, a czas poświęcony na czytanie można uznać za:

  1. Rozrywkę – było fajnie, artykuł był ciekawy. Przyjemnie spędziłem czas, stymulując swoje szare komórki. Może zapamiętałem jakąś główną ideę, ale szansa, że zostanie ona w mojej głowie jest niewielka
  2. Czas zmarnowany – Chwilę po zakończeniu lektury napawam się tym, ile informacji tutaj znalazłem. Jak wartościowy jest ten tekst/książka. Ale nic z tym nie robię. Informacje ulatują z głowy – każdego dnia pozostaje ich w pamięci coraz mniej.
  3. Prokrastynację (aka czas równie zmarnowany) – czytamy, żeby nie działać. Zamiast zacząć pisać bloga, czytasz o pianiu bloga. Zamiast założyć własny biznes, czytasz o robieniu własnego biznesu. Zamiast… I tak dalej. Mózg się cieszy, bo go stymulujesz fajnymi historiami o sukcesie. W praktyce jednak nie wynika z tego nic.

Wspominałem już o tym przy okazji artykułu, w którym polecałem darmowe kursy, ebooki i szkolenia w internecie. Otóż wiedza bez praktyki jest bezużyteczna – nadal twardo przy tym obstaję. Sam łapię się na tym, że jestem rozwojowym „ćpunem” i kupuję często książki oraz kursy, które niekoniecznie są mi potrzebne tu i teraz (bo „może kiedyś”). Czytając/oglądając je mam wrażenie, że się rozwijam, ale to złudne.

Wiedza nie jest po to, żeby ją kolekcjonować. Informacje powinno się łączyć, przetwarzać, praktykować i na tej podstawie tworzyć nową wiedzę, którą najlepiej przekazywać dalej. Tylko w taki sposób się rozwijamy.

To jednak wymaga wysiłku. Znacznie więcej niż tylko gromadzenie wiedzy. A gromadzenie jest bardzo przyjemne. Weźmy na przykład książki. Zwykło się mówić, że „dom bez książek jest jak dom bez okien”. Tworzymy zatem skrupulatnie nasze domowe biblioteczki (również wirtualne, wypełniając czytniki gigabajtami ebooków), żeby potem czerpać satysfakcję z samego patrzenia na tę kolekcję. Załóżmy jednak, że jest inaczej i wiele z tych książek przeczytamy. Co zrobimy z tą wiedzą? Czy w jakiś sposób ją usystematyzujemy? Wdrożymy? Będziemy praktykować? Jestem przekonany, że w większości przypadków zapomnimy o niej po kilku(nastu) tygodniach. Aż w końcu pojawi się nowy bodziec – nowa książka (w końcu nasze mózgi uwielbiają nowości). I cały cykl się powtórzy.

Zadaj sobie jedno pytanie…

W takim scenariuszu teoretycznie nasze głowy powinny być napompowane nowymi informacjami, ale na ogół tak nie jest. Nie znaczy to jednak, że powinniśmy przestać czytać. Trzeba nauczyć się czytać świadomie.

Najprościej byłoby od razu nabytą wiedzę przełożyć na praktykę. Jeżeli po przeczytaniu tego tekstu mielibyście wdrożyć tylko jedną nową rzecz, poleciłbym po prostu po przeczytaniu czegokolwiek (no może pomijając beletrystykę, ale i tam kryje się często sporo wiedzy, choć nie podanej w bezpośredni sposób) zadawać sobie zawsze jedno pytanie:

Czy nauczyłem się czegokolwiek, co dałoby się od razu wykorzystać w praktyce?

I najlepiej odpowiadać na nie na piśmie. Na przykład spisując konkretne plany, cele, taktyki.

Jak zapamiętywać to, co przeczytaliśmy? Potrzeba systemu notowania 19

Nie potrafisz znaleźć takiej rzeczy? Nie szkodzi. Do niektórych rzeczy potrzeba czasu. Każdy ma chyba takie książki, od których się zupełnie odbił, ale dał im drugą szansę kilka(naście) lat później i okazały się prawdziwą skarbnicą wiedzy. Być może po prostu dane informacje nie są dla nas użyteczne w danej chwili. Nie ma zatem sensu na siłę je wdrażać w życie.

Zatem nie – więcej książek wcale nie oznacza lepiej. Nie musicie czytać co tydzień nowej książki, bo ktoś napisał tak w internecie. Wyzwania typu „52 książki w roku” są stratą czasu. W książkach nigdy nie chodzi o liczbę. Niech to będzie jedna książka w roku, ale taka, z której wyciągniemy tonę fajnych informacji i połowę z nich zastosujemy na tyle skutecznie, żeby cokolwiek zmienić. I to wystarczy.

Jak robić notatki, żeby zapamiętywać?

Ale oczywiście załatwienie wszystkiego jednym pytaniem nie zawsze jest możliwe. Nie zawsze też jest to efektywne rozwiązanie – czasem książki są tak długie, że zapominamy treść początkowych rozdziałów po „dojechaniu” do końca. A innym razem gromadzimy wiedzę z różnych źródeł. Siłą rzeczy potrzebujemy jakiegoś systemu, który pozwoli nam tę wiedzę zorganizować w taki sposób, by nie uleciała. Jak robić notatki, które są skuteczne?

Jak zapamiętywać to, co przeczytaliśmy? Potrzeba systemu notowania 21

Mój system notowania jest połączeniem kilku metod. W dużej mierze bazuje na rozwiązaniach polecanych przez Tiago Forte, ale też zawiera elementy modnego ostatnimi czasy Zettelkasten oraz GTD. W dużym skrócie wygląda to następująco (później pochylę się nad każdym z punktów z osobna):

  1. Całe utwory. Kupuję ebooki – zbieram je wszystkie na Kindle (ma 32 GB, więc jeszcze trochę się zmieści – potem coś wymyślę). PDF-y do czytania na tablecie zapisuję w folderze na Google Drive. Papierowe książki trzymam na półce. Artykuły z sieci zapisuję w Instapaper, dzieląc je na foldery tematyczne. Filmy z YouTube zapisuję na listach „do obejrzenia”. Zapisuję też linki w schowkach „na później” na Facebooku i Twitterze. Jest tych miejsc stosunkowo dużo, ale przestałem się już tym przejmować. Wiem, że jeżeli potrzebuję czegoś, co wcześniej zapisałem, to znajdę to na pewno w jednym z tych schowków.
  2. Ważne fragmenty. Wszystkie fragmenty, które w jakiś sposób ze mną rezonują zbieram w usłudze Readwise. Integruje się ona z Kindle, Instapaperem, Twitterem (i wieloma innymi), więc łatwo do niej się wysyła cytaty. W ten sposób w Readwise lądują wszystkie zakreślone fragmenty z ebooków, wszystkie zakreślone fragmenty z Instapapera, a także całe tweety z wartościowymi ideami. Czasem też dodaję fragmenty ręcznie – wtyczka do przeglądarki Chrome pozwala mi dwoma kliknięciami wysłać zdanie lub cały akapit bezpośrednio do Readwise. Trudniej jest z PDF-ami i filmami – na ogół nie wyciągam z nich cytatów wcale, bo byłoby to zbyt czasochłonne.
  3. Streszczanie. Readwise codziennie wysyła mi mailing, w którym zamieszcza 5 zapisanych przeze mnie w przeszłości cytatów (tę liczbę można dostosować). Przeglądam je, czasem edytuję i doprecyzowuję. Te najlepsze oznaczam serduszkiem (dodaję do ulubionych – te Readwise zbiera i wysyła mi paczkę pięciu wybranych w każdą niedzielę). Jeżeli uznaję to za stosowne, poddaję jakąś ideę, pomysł, pojęcie streszczeniu – przepisuję własnymi słowami do notatnika (używam Notion i Roam Research) i umieszczam na osobnej podstronie pod odpowiednim pojęciem. Streszczanie to najważniejszy punkt całego systemu. Streszczenie nie może być za długie, bo nie będzie użyteczne. Ale też nie może być za krótkie i zbyt ogólne, bo nie będzie wartościowe. Konieczne jest zatem znalezienie złotego środka. W streszczeniu też warto stosować zakreślenia i pogrubienia – tak, żeby te najważniejsze jego elementy przyciągały wzrok (to taka streszczeniowa incepcja – streszczenie w streszczeniu). Dobrym rozwiązaniem są też notatki wizualne – np. mapy myśli.
  4. Połączenie. Powstałe na etapie streszczenia notatki nie są kategoryzowane. Mam prosty system tagów, ale nie jest on kluczowy w całym systemie. Stanowi raczej dodatek. Najważniejsze jest to, żeby każdą notatkę powiązać z przynajmniej 1-2 innymi. Sprawdzam, czy zapisana idea jest rozwinięciem innej, którą już mam w swoim systemie. A może ją podważa i poddaje w wątpliwość? Łączę notatki ze sobą, w taki sposób, żeby z każdej z nich móc natychmiast przeklikać się do tej siostrzanej.
  5. Integracja. Jeżeli wokół jakiegoś zagadnienia gromadzi mi się kilka notatek, może to być podstawą do stworzenia kolejnej, która połączy te wszystkie idee w jedno. Tu zaczyna się praca kreatywna – dopowiadanie, analizowanie, interpretowanie, osadzanie w swoim systemie wartości. Nowa notatka nie zastępuje tamtych, ale jest oczywiście z nimi połączona (a one z nią). W ten sposób powstaje moja własna wersja – mocno subiektywna i nierzadko personalna. Decyduję co z nią zrobić – czy włączyć do swojego życia w jakiś sposób, czy przygotować na jej podstawie artykuł i przekazać dalej.

Zawsze zaczynam od punktu pierwszego. Czasem poprzestaję nad drugim, kiedy nie czuję potrzeby, żeby robić cokolwiek więcej z danym fragmentem (czeka on po prostu w moim systemie na swoją kolej – system jest tak zbudowany, żeby zawsze mógł sięgnąć do całego utworu – np. Instapaper pobiera artykuły z sieci i zapisuje je w swojej bazie, więc nic mi nie zginie – i przypomnieć sobie kontekst, jeżeli zakreślony fragment jest niewystarczający). Czasem natomiast pomijam punkt drugi i przechodzę od razu do trzeciego – na bieżąco streszczam to, co czytam, jeżeli mam na to czas i czuję taką potrzebę. Pomijam też punkt drugi w przypadku treści, w których nie da się robić zakreśleń (np. filmów z YouTube czy kursów wideo).

Punkt czwarty, a więc łączenie robię za każdym razem, gdy powstaje nowa notatka. Ostatni, szósty punkt, realizuję 1-2 razy w tygodniu – podczas wyznaczonych sesji na notowanie lub spontanicznie. Organizowanie swoich notatek jest ważne, więc warto robić to regularnie. Dobrym czasem na to jest cotygodniowe podsumowanie. Warto wyznaczyć czas, kiedy będziemy zaglądali do naszych schowków i wyciągali z nich wszystkie zapisywane w ciągu tygodnia rzeczy, przerabiając te, które uznamy za najlepsze, w notatki.

Każdy z tych punktów chcę rozwinąć w osobnych artykułach. Jeżeli chcecie wiedzieć więcej, koniecznie obserwujcie Wersję 2.0 na Facebooku, a najlepiej zapiszcie się do newslettera, żeby nie przegapić żadnego nowego tekstu.

Nie mamy jeszcze newslettera, ale jak już go uruchomimy, obiecujemy, że będzie wspaniały!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *